Rozmowa z Maciejem Turskim w magazynie „Explorer” cz.1
Tekst: Agnieszka Niesłuchowska
Na przełomie lat 60. i 70. pewien profesor z Politechniki Warszawskiej, chwalił się, że za pomocą aparatu telefonicznego z tarczą, wybierając konkretne numery, potrafi sterować oświetleniem w swoim domu. Zapewne przez myśl mu nie przeszło, że pół wieku później, przy użyciu niewielkiego telefonu komórkowego będzie można sterować nie tylko światłem, ale telewizorem, klimatyzacją czy… ogrodową kosiarką!
Inteligentny dom (smart home) to pojęcie, które do niedawna było znane wyłącznie klientom segmentu premium. Ale nawet oni nie mogli sobie pozwolić na pełne naszpikowanie wnętrza swojego domu nowinkami technologicznymi. Jeszcze w latach 90. urządzenia sterujące światłem czy ogrzewaniem były synonimem luksusu. Dopiero dekadę temu nastał boom na inteligentne domy. Jak się narodziła ta moda?
Moda na inteligentne domy
– Automatyka budynków mieszkalnych wywodzi się z automatyki przemysłowej. Sterowniki do uruchamiania domowych urządzeń były na początku tymi samymi, które napędzały linie produkcyjne w fabrykach. Ktoś pomyślał, że można tę myśl techniczną wykorzystać w gospodarstwach domowych. Sęk w tym, że skomplikowane urządzenia były początkowo koszmarnie drogie i toporne, a ekspertów od instalacji skomplikowanych systemów – jak na lekarstwo. Do tego doszły inne przeszkody, jak problemy ze zgodnością między urządzeniami różnych producentów.
Później nastała era paneli dotykowych z pokrętłami, a elementy naścienne robiły furorę. Prawdziwą rewolucję, która nastała kilka lat temu, wywołała popularyzacja smartfonów i tabletów. Okazało się, że zamiast drogich, ściennych gadżetów, wystarczy prosta aplikacja. Sterowanie domem jest teraz na wyciągnięcie ręki – mówi Maciej Turski, autor książki „10 mitów o inteligentnych domach”. Dzięki podłączeniu jednostki centralnej do sieci, system umożliwia użytkownikowi sterowanie nim z dowolnego miejsca na świecie. Systemem zarządzać można za pomocą pilotów, smartfonów z odpowiednią aplikacją a także poprzez komputer oraz tablet.
Trend się spopularyzował, i dziś już nawet kilkuletnie dzieci bez większego problemu sterują za pomocą komórki telewizorem czy klimatyzacją. Szybko okazało się, że nowoczesne rozwiązania w domu to nie fanaberia, a po prostu oszczędność czasu poświęconego na wykonanie określonych czynności domowych i pieniędzy (w przypadku opłat za ogrzewanie i energię elektryczną możemy oszczędzić nawet do 20 proc. miesięcznie. Dodatkowo, decydując się na instalację „inteligentnych” urządzeń, podwyższamy wartość naszego domu).
W praktyce, jak przekonuje Maciej Turski, droga z pozoru inwestycja zwraca się właścicielowi nowo wybudowanego lub wyremontowanego domu po średnio trzech latach. Dlatego coraz więcej klientów – już nie klasy premium, ale średniej – decyduje się na instalowanie „inteligentnego” ogrzewania (jeśli w sezonie grzewczym przez przypadek nie domkniemy okna, termostat sam zmniejszy ogrzewanie i ureguluje temperaturę w zależności od preferencji domowników) czy ochrony domu przed niespodziewanymi zdarzeniami, żywiołami (gdy nasz dom zostanie narażony na zalanie, czujnik uruchomi kamerę, która wyśle nam sygnał za pośrednictwem aplikacji, a następnie w razie potrzeby, zamknie dopływ wody).
Istotą inteligentnego domu jest łączenie wszystkich rozwiązań technicznych w domu – oświetlenie, ogrzewanie, klimatyzacja, wentylacja z odzyskiem ciepła (rekuperacja), sterowanie napędami do moskitier, markiz (dzięki zainstalowaniu tzw. stacji pogodowej, aplikacja poinformuje nas, że zbliża się porywisty wiatr lub, że nasłonecznienie osiągnęło zbyt wysoki poziom i sama automatycznie zamknie markizy), rolet, drzwi wejściowych, bram garażowych czy przydomową oczyszczalnią.