„Dlaczego nie instalujemy systemów bezprzewodowych?” – artykuł Macieja Turskiego cz.2
3. Bo nie wymaga projektu
Jest to hasło napędowe wszystkich systemów bezprzewodowych. Kupujesz mieszkanie od dewelopera, albo wykańczasz dom? Masz tyle kłopotów na głowie, odpuść sobie planowanie i myślenie nad instalacją elektryczną – wszystko zrobisz bezprzewodowo! I to jest błąd, bo bez kabla do rolet, ekranu projekcyjnego lub okien połaciowych ani rusz. Bez sensownie zaplanowanej sieci komputerowej również nie zajedziemy daleko. Właściwie wszystkie elementy automatyki w domu (poza energooszczędnymi czujnikami) wymagają zasilania, które trzeba przewidzieć.
Trafiają do nas klienci, którzy dali się na tą sztuczkę nabrać, wykończyli i umeblowani dom i dopiero zaczynają rozglądać się za systemem inteligentnym. Jedyne, co można w takich warunkach osiągnąć, to jeden wielki kompromis. My tak pracować nie chcemy. Omawiamy potrzeby i wizję klienta na dom (na elektrykę, alarm, automatykę) najpóźniej w stanie surowym zamkniętym budynku, dzięki czemu mamy pełną kontrolę nad ostatecznym rezultatem i możemy spełnić oczekiwania inwestora.
4. Bo wymaga projektu
A więc, czy nie da się zaprojektować systemu bezprzewodowego? Oczywiście, że się da! My projektujemy instalację elektryczną pod system przewodowy, ale równie dobrze może się to udać pod system bezprzewodowy. Trzeba jednak – tak samo jak w przypadku systemów przewodowych – przewidzieć okablowanie na etapie stanu surowego zamkniętego budynku. Kiedy jednak możemy projektować system od podstaw z pełną swobodą: przewodowy albo bezprzewodowy – to dlaczego decydować się na system bezprzewodowy, który jest bardziej zawodny i droższy?
5. Bo jest za drogie
Zaraz, zaraz… co takiego? Przecież bezprzewodówka jest jednym z najtańszych rozwiązań na rynku! No, nie do końca. Prosty przykład: pod każdym włącznikiem musimy przewidzieć osobne urządzenie sterujące, np. Fibaro Switch. Cena katalogowa – 299 zł. Mimo posiadania dwóch przekaźników, najczęściej przygotowane wcześniej okablowanie ogranicza nas do wykorzystania tylko jednego. W wielu wariantach koszt sterowania jednym obwodem to katalogowo 300 zł (w szczególnych przypadkach 150 zł). Decydując się na instalację przewodową, montujemy w rozdzielnicy na przykład moduł 16 przekaźnikowy (albo nawet 24 przekaźnikowy!), który, choć jednostkowo droższy, per punkt jest zdecydowanie tańszy. Nawet moduły (uznawanego za ekstremalnie drogi) systemu KNX kształtują się w cenie 80-100 zł za kanał. To 2-3 razy taniej, niż Fibaro!
Inny przykład? Bezprzewodowy kontaktron (czujnik otwarcia drzwi/okna) Fibaro kosztuje 200 zł. Kontaktron do systemu alarmowego kosztuje 10 zł. Mając w domu 20 okien za Fibaro zapłacimy 4000 zł. Za kontaktrony przewodowe 1400 zł (200 zł za kontaktrony, 500 zł za ekspandery wejść oraz 700 zł za bramkę między systemem alarmowym a automatyką budynku). Analogiczna sytuacja jest z czujnikami ruchu, pożaru, zalania – a bramkę między systemem alarmowym a automatyką na całą instalację kupujemy tylko raz! Przykłady można mnożyć.
6. Bo jest za tanie
Nie mniej przekaz medialny jest następujący: kup sobie inteligentny dom za 2 tysiące złotych. W rezultacie zostajemy z pudełkiem, w którym znajduje się centralka, jedna czujka ruchu i jedno sterowanie gniazdkiem. Kupujemy za dwa tysiące złotych bardzo drogą zabawkę o użyteczności bliskiej zeru. Jednocześnie klient widząc wielokrotnie takie ceny dziwi się, że nasze systemy automatyki dla domów kosztują kilkadziesiąt tysięcy złotych. Muszą tyle kosztować, bo sama instalacja elektryczna z teletechniką dla przeciętnej wielkości domu kosztuje kilkanaście tysięcy złotych, a dobrze zaprojektowany i rozbudowany system alarmowy drugie tyle. „Nieinteligentne” sterowniki ogrzewania podłogowego dla całego domu to koszt kilku tysięcy złotych, podobnie jak sterowniki napędów rolet. Zatem cenę inteligentnego domu należy zawsze porównywać z ceną instalacji o podobnej skali, ale bez „inteligencji”. Wtedy okazuje się, że koszt instalacji inteligentnej jest wyższy od klasycznej o raptem kilkanaście procent.